sobota, 25 maja 2013

Ważne

Mam pomysł żeby pisać miniaturki. Wymyśliłam 2 tytuły pierwszy to:
Hermiona w Krainie Czarów (na podstawie Alicja w Krainie Czarów)
A drugi to:
Niezdecydowana panna młoda (wymyślone przeze mnie)
Piszcie które będzie lepsze, pierwsze czy drugie. Myślę, że dodam ją przed rozdziałem XIII, jeśli szybko napiszecie, które będzie lepsze. Pozdrawiam. /Avadaa.

Rozdział XII

"Pierwsza miłość jest wyjątkowa i nie wymażesz jej od tak"

Hermiona obudziła się nad ranem z ogromnym kacem a do tego bardzo ją suszyło. Leżała chwilkę i wpatrywała się w zielony sufit. "Zaraz zielony sufit?"-pomyślała zdziwiona Gryfonka. Przeszła do pozycji siedzącej i zupełnie zaskoczyła się tym co ujrzała. Było to srebrno-zielone wnętrze. Dopiero po chwili zrozumiała, że nie jest w swoim pokoju, tylko spała w dormitorium swojego wroga-Malfoy'a. Myślała o wczorajszej imprezie. Próbowała coś sobie przypomnieć ale były to tylko jakieś urywki całych zdarzeń. Pamiętała tylko to, że na początku piła wódkę z Pansy, tańczyła z różnymi chłopakami, całowała się ze Smokiem i rozdzielała bijących się chłopaków. "Zaraz, zaraz, całowałam się z Malfoy'em?!"-Miona uświadomiła sobie co się stało. Jak to możliwe? Nikt by w to nie uwierzył, ona i Draco Malfoy. To przecież niedorzeczne. Po kilkunastu minutach postanowiła wstać z łóżka i udać się do swojego dormitorium po to aby się trochę ogarnąć ale coś jej nie pozwoliło. Była to ręka Dracona, która leżała na jej udach. Delikatnie zdjęła ją ze swoich nóg i wstała tak, aby nie obudzić smacznie śpiącego Smoczka. Przez chwilę szukała swoich szpilek a gdy je znalazła powoli i po cichu wyszła z pokoju Ślizgona. Gdy dotarła do swojego dormitorium rzuciła buty koło kominka i szybkim krokiem weszła do łazienki. To co ujrzała w lustrze bardzo mocno ją przestraszył. Miona miała rozmazany makijaż na całej twarzy. Kreska już nie podkreślała jej oka tylko przejeżdżała przez pół twarzy a róż, który przed imprezą delikatnie zwracał uwagę na jej kości policzkowe, był w zupełnym rozmazaniu na czole. Szybkim ruchem Hermiona zmyła cały "makijaż" a potem nalała ciepłej wody do ogromnej wanny przypominającej mini basen. Dolała swojego ulubionego olejku do kąpieli o zapachu cytryny i już po chwili rozkoszowała się w swojej wannie. Kąpiel trwała około godziny i to tylko dlatego Hermiona czuła się "jak nowo narodzona". Ubrała koronkową bieliznę i zawinęła ręcznik na głowie w pospolity "turban". Była sobota, dzień odpoczynku więc Miona miała zamiar iść na błonia poczytać jakąś książkę i odpocząć. Weszła do pokoju, wyjęła z półki eliksir na kaca i wypiła jednym łykiem. Podeszła do szafy i wyjęła z niej  kremową bluzkę z długim rękawem i ciemnobeżowe dżinsy. Na nogi włożyła czarne convers'y. W uszy włożyła małe kolczyki z wąsami. Wzięła też torbę, do której miała zamiar włożyć książkę a jako dodatek założyła ciemnopomarańczowy komin. Podeszła jeszcze do lustra w łazience i nałożyła delikatny makijaż.

Spojrzała na zegarek, była już za piętnaście dziewiąta. Postanowiła iść na śniadanie a później poszukać swojej przyjaciółki, bo zniknęła jej z oczu na wczorajszej imprezie u Ślizgonów. Gdy wyszła ze swojego pokoju ujrzała Smoka, który właśnie wychodził ze swojego pokoju. Udała, że go nie widzi i ruszyła w stronę  Wielkiej Sali.
-Hej-powiedział stanowczym głosem Draco i uśmiechnął się swoim specjalnym uśmieszkiem.
-Cześć-odpowiedziała Hermiona i poszła w stronę wyjścia z ich pokoju wspólnego. Wejścia do ich dormitoriów pilnowała postać z obrazu Leonarda Da Vinci czyli Mona Lisa. Była troszkę arogancka ale mieszkańcom to nie przeszkadzało.
-Idziesz na śniadanie?-zapytał Smok i poszedł w stronę oddalającej się wciąż Gryfonki.
-No tak, a czemu pytasz?-spytała obojętnie pani prefekt.
-To poczekaj na mnie, ja też idę-oznajmił Draco i dołączył do Hermiony. Szli chwilę w ciszy. Żadne z nich nie chciało rozpocząć tematu o wczorajszym pocałunku. Każdy z nich miał nadzieję, że ten drugi nie pamięta tego zdarzenia. Malfoy nie wiedział czemu ją pocałował, chociaż to nie on ją pocałował tylko ona jego. Było to bardzo dziwne, zwykle to on podrywał różne dziewczyny i to on pierwszy je całował.
-Wygodnie ci się spało?-zapytał Smok po czym uśmiechnął się wyszczerzył zęby w głębokim uśmiechu.
-No pewnie, a tobie?-spytała Gryfonka i odwzajemniła uśmiech. Draco miał naprawdę wygodne łóżko, więc czemu miałaby się nie wyspać? Chętnie by to powtórzyła, lub zamieniłaby się z nim na łózka. Jej nie było aż tak wygodne jak jego. Może dlatego, że w jej łóżku nie ma żadnego mężczyzny, do którego mogłaby się przytulić i czuć się przy nim bezpieczna.
-Bardzo wygodnie, chociaż zajmowałaś bardzo dużo miejsca-powiedział Malfoy aktorsko się uśmiechając.
-A ty chrapiesz!-krzyknęła Hermiona i pokazała Ślizgonowi, który jej towarzyszył w drodze do Wielkiej Sali na śniadanie, język.
-Nieprawda nie chrapę-odkrzyknął Malfoy i szturchnął Mionkę, która zaraz mu oddała. I tak szli popychając się nawzajem.
-Co robisz dzisiaj po południu?-zapytał Smok. On nie miał planów na dzisiaj, a tym bardziej nie chciał tego dnia spędzać z Pansy na karku.
-Idę na błonia, a czemu pytasz?-spytała Gryfonka. Chciała dzisiaj poczytać, spotkać się z Harry'm i poszukać Ginny.
-Aha, czyli masz już plany. Szkoda-zasmucił się teatralnie Draco.
-No mniej więcej, chcesz iść ze mną?-zapytała Hermiona. Nie miała nic przeciwko towarzystwu Smoka, nawet go troszkę polubiła. Może naprawdę się zmienił.
-Nie no, nie chcę ci przeszkadzać. Poczytaj sobie-powiedział Malfoy po czym uśmiechnął się do Miony i otworzył drzwi od Wielkiej Sali. Pożegnali się i każdy ruszył w stronę stołu swojego domu. Draco usiadł razem z Blaise'm i Taylor'em. Obok Zabini'ego siedziała jej ruda przyjaciółka. Hermiona jej nie zauważyła więc usiadła przy Patil i Levander. Rozmawiały chwilę o wczorajszej imprezie w Salonie Ślizgonów i o różnych "ciachach", które tam poznały. Po tym jak Granger zjadła śniadanie, ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali, przy którym spotkała  zaginioną przyjaciółkę-Ginny.
-Gdzieś ty się podziewała!?-zapytała podniesionym tonem Hermiona. Martwiła się o jej rudą przyjaciółkę, ostatni raz widziała ją na początku imprezy a potem zniknęła jej z oczu.
-Byłam na błoniach z Blaise'm, a potem poszłam cię szukać.-oznajmiła Wiewiórka i lekko się zaczerwieniła.
-Jak to poszłaś mnie szukać?-spytała zdezorientowana Granger. Gdyby ktoś jej szukał, to na pewno by ją znalazł, przecież nie chowała się po kątach.
-No tak, ale cię nie znalazłam więc razem z Diabłem poszłam do mojego dormitorium.-oznajmiła Ruda i uśmiechnęła się w stronę Zabini'ego.
-Chodź-powiedziała Starsza Gryfonka i pociągnęła Ginny za rękę. Po chwili były już na Błoniach i siedziały na ławce.
-Co ty z nim tam robiłaś?-spytała Hermiona. Była bardzo ciekawa i zawsze chciała wszystko wiedzieć.
-My? No nic szczególnego, oglądaliśmy film i..-w tym momencie urwała, ale po chwili wykrzyknęła:
-Blaise zapytał mnie o chodzenie! Rozumiesz? Jestem taaaaka szczęśliwa!
-O Boże, naprawdę? Nie wiedziałam, że pomiędzy wami coś jest-zdziwiła się Miona. Widziała kilka razy jak Ginny siedziała na Błoniach z Blaise'm lub jak rozmawiali przed Wielką Salą. Myślała, że są tylko przyjaciółmi ale chyba jednak się myliła.
-Naprawdę, ale jeszcze mu nie odpowiedziałam..-rzuciła Wiewiórka po czym dodała-muszę się jeszcze się zastanowić.
-Jak to?-zdziwiła się Miona i dodała-Jak tam chcesz, to twoja decyzja kochana i wybierzesz co będziesz chciała.
-No wiem, ale jak tylko się zastanowię i będę pewna na sto procent, to na pewno dam ci znać-powiedziała Ginny i pożegnała się z Hermioną.
-Pa, kocham cię-rzuciła Granger w stronę odchodzącej Wiewiórki.
-Ja ciebie też-krzyknęła Ginny i pognała w stronę głównego wejścia.
Gryfonka została sama na błoniach więc postanowiła poczytać. Poszła więc w stronę swojego ulubionego miejsca i po chwili usiadła na ogromnym kamieniu. Zaczęła czytać książkę, czas płynął jej niesamowicie szybko, a z głębokich przemyśleń na temat treści książki wyrwał ją Harry.
-Hej Mionka, co tam u ciebie?-zapytał Potter usiadając obok Gryfonki na kamieniu.
-Cześć Harry, dobrze-odpowiedziała Hermiona. Nadal myślała o tym jakim cudem znalazła się w pokoju Malfoy'a. Nie przypominała sobie, że szła do niego. W duchu modliła się tylko, żeby nic między nimi tam nie doszło.
-Słuchaj Hermiona, przepraszam za wczoraj, nie wiem co we mnie wstąpiło-powiedział prawie niesłyszalnym tonem Harry, ale Granger go usłyszała.
-Nic się nie stało, to nie mnie powinieneś przeprosić, tylko Ginny-oznajmiła Miona, po czym uśmiechnęła się do swojego przyjaciela.
-Wiem, ale nie mam jak.. Albo jest z Zabini'm albo ze swoimi koleżankami, poza tym muszę się odważyć, żeby to zrobić. A to wymaga poświęcenia z mojej strony, bo to ona ze mną zerwała i to one chyba nie chce mnie znać..-powiedział zrezygnowany Harry.
Próbował przeprosić Ginny, ale za każdym razem była w towarzystwie Blaise'a, a Potter nie chciał znowu bójki. Po prostu odchodził z myślą, że zrobi to później.
-No to się przełam i ją po prostu przeproś, może po kolacji? Wtedy będzie na pewno sama-oznajmiła Hermiona. Chwilę jeszcze rozmawiali i troszkę się pośmiali z całej wczorajszej sytuacji. Później Harry zostawił Gryfonkę samą, a on poszedł do swojego dormitorium. Zrobiło się trochę chłodno ale Hermionie to nie przeszkadzało, nadal siedziała i czytała swoją lekturę. Minęła godzina od rozmowy z Harry'm. Miona postanowiła się już zbierać ale przeszkodziła jej pewna osoba. Była to Pansy, która jak gdyby nigdy nic przytuliła Mionkę i usiadła obok niej.
-Cześć Hermiona, jak tam po imprezie?-zapytała Parkinson, po czym dodała-Bo mnie męczył ogromny kac, ale w porę się z nim uporałam.
-Hej, no ja też miałam "lekkiego kaca" ale wypiłam eliksir więc szybko było po wszystkim-powiedziała Gryfonka. W tej chwili przypomniała jej się sytuacja, w której siedzi z Pansy przy barze i razem piją wódkę. Było to trochę dziwne, ale jakoś się zdarzyło.
-Słyszałam, że Draco pomagał ci wracać do dormitorium-powiedziała Pansy i uśmiechnęła się szeroko do Miony.
-Co?-zapytała zdziwiona Granger. Nie przypominała sobie tego zdarzenia, ale teraz wszystko się kleiło w całość. Draco pomagał wrócić Hermionie do jej dormitorium, ale pewnie nie znał hasła, więc musiał zanieść ją do swojego pokoju. Dlatego tam się obudziła.
-No tak, przynajmniej tak słyszałam-oznajmiła Ślizgonka.
-Aha. Spróbuję się czegoś dowiedzieć-powiedziała Gryfonka i odwzajemniła uśmiech. Siedziały chwilę w ciszy, ale po krótkim czasie przerwała ją Pansy.
-Dobra, ja już pójdę. Widzimy się na kolacji-powiedziała Ślizgonka, pocałowała Hermionę w policzek i ruszyła w stronę Głównego Wejścia.
-To hej-odpowiedziała Gryfonka i wróciła do czytania swojej książki. 
"Ciekawe ile jeszcze osób zakłóci mi czytanie"-pomyślała Mionka, a już po chwili ktoś pomachał w jej kierunku. Był to nie kto inny tylko Blaise Zabini.
-Cześć Mionka, widziałaś może Ginny?-zapytał Diabeł. Szukał jej pół dnia, ale do tej pory jej nie znalazł.
-Widziałam, ale jakąś godzinę lub dwie temu, może jest w zamku-powiedziała Miona i pomachała w stronę odchodzącego Blaise'a, usłyszała tylko ciche "Dzięki, cześć".
Gdy Diabeł zniknął z jej horyzontu zabrała swój mądry tyłek z kamienia, spakowała książkę do torby i ruszyła w stronę Wielkiej Sali, bo zbliżała się już osiemnasta. Kiedy dochodziła do Wielkiej Sali zauważyła Ginny, która rozmawiała z Harry'm. "Nareszcie się odważył"-pomyślała Gryfonka i weszła na kolację. Usiadła obok Luny, która bardzo lubiła siedzieć przy stole Gryfonów, bo miała tam dużo więcej koleżanek niż przy stole swojego domu. Hermiona chwilę z nią porozmawiała. Luna zawsze rozmawiała o tym jak bardzo lubi budyń. Chociaż Miony bardzo to nie interesowało, to słuchała jej. Nie chciała jej zrobić przykrości. Gdy Gryfonka już zjadła kilka kanapek ruszyła w stronę swojego dormitorium. W drzwiach spotkała Draco Malfoy'a, który o dziwo przywitał się z nią i powiedział żeby poczekała na niego w ich Pokoju Wspólnym. Miona nie miała nic przeciwko, bo przecież to on pomógł jej wrócić do pokoju. Co prawda jego, ale zawsze coś. Gdyby nie on, leżałaby prawdopodobnie w Salonie Ślizgonów zaraz obok Pansy Parkinson. Właśnie nadarzyła się okazja żeby mu podziękować. Kiedy szła obok łazienki dziewcząt usłyszała dziwne dźwięki. Ktoś krzyczał, więc szybko pobiegła w tamtą stronę i zauważyła jakieś stworzenie,
było to troll. Nie zwracała uwagi na to kto krzyczał, tylko od razu próbowała przypomnieć sobie zaklęcie. Po paru sekundach zorientowała się, że nie wzięła różdżki z dormitorium. Miona szybko pobiegła do jednej z kabin i się w niej ukryła. "O nie znowu to samo"-pomyślała Hermiona. Znowu powtarzała się sytuacja z pierwszego roku nauki w Hogwarcie. Znów czuła to przerażenie i bezradność. Nie wiedziała co ma robić, nie miała ani różdżki, ani nie było z nią nikogo kto mógłby jej pomóc. Troll po kolei zaczął rozwalać kabiny. W końcu trawił na wystraszoną Gryfonkę. Na Mionę pospadały szczątki, bo tak to można było nazwać w tamtej chwili, kabiny. Jedna deska uderzyła ją w głowę a druga poharatała twarz. Szybko przeczołgała się pod umywalkę i wyciągnęła z torebki książkę. Rzuciła w niego książką, lecz było to bardzo nieostrożne, bo jeszcze bardziej rozzłościła trolla. Hermiona zaczęła krzyczeć i rzucać w swojego przeciwnika wszystkim co wpadło jej w ręce. Po chwili do toalety wbiegł Ron Weasley. 
-Hermiona?! Co ty tu robisz?!-krzyknął zdezorientowany Rudzielec. Dopiero po chwili zauważył ogromnego trolla, który celuje w niego ogromną maczugą.
-Ron uważaj!!-krzyczała Miona widząc, że Weasley jest w niebezpieczeństwie rzuciła deską w trolla. Trafiła akurat w oko i tym spowodowała, że on jeszcze bardziej się wkurzył. Rudy widząc, że Miona jest ogromnie przerażona i nie ma różdżki szybko wycelował w trolla i krzyknął:
-Reductio!-w tym momencie troll z ogromnego i obskurnego zmienił się w malutkie i bezbronne stworzenie. 
Zaraz po tym, Ronald podbiegł do zdruzgotanej Hermiony i pomógł jej wstać. Weasley'owi nic się nie stało jednak Miona była cała obdrapana i posiniaczona.
-Dziękuje-jęknęła Gryfonka i przytuliła się do Ron'a. Smok widząc to odwzajemnił uścisk i powiedział:
-Hermiona, musimy iść do pani Pomfrey.
-Wiem, ale trzeba to zgłosić Dumbledore'owi, bo przecież trolle od tak sobie nie spacerują po zamku-oznajmiła Miona, wyrwała się z uścisku Rudzielca i ruszyła w stronę gabinetu dyrektora.
-Idziesz ze mną?-zapytała Miona.
-No tak, bo jeszcze ci się coś stanie-powiedział Weasley i uśmiechnął się do Gryfonki, po czym dodał-Ale nie zapomnijmy wziąć tego trolla.
-No racja!-wykrzyknęła Granger. Wzięła trolla do ręki i schowała do torebki. Po kilku minutach byli już przed drzwiami od gabinetu dyrektora. Zapukali, a gdy usłyszeli ciche "proszę" otworzyli drzwi i weszli do środka. 
-Co was tu sprowadza?-zapytał Albus, który nie zauważył w jakim stanie jest Gryfonka.
-Mamy coś dla pana-oznajmiła Hermiona i dodała-Był w łazience dziewcząt. 
Miona wyciągnęła z torebki malutkiego trolla, którego położyła na biurku obok ozdobnej lampy.
-Panno Granger, jak pani wygląda?!-wykrzyknął wystraszony wyglądem młodej Gryfonki Dumbledore.
-To nic, zaraz pójdę do Skrzydła Szpitalnego i wypiję eliksir.-oznajmiła Miona.
-To dobrze, a teraz opowiedzcie mi co się wydarzyło-powiedział Albus, po czym Hermiona opowiedziała o tym jak szła do swojego dormitorium i usłyszała krzyki dobiegające z łazienki dziewcząt, więc poszła w tamtą stronę. Gdy weszła do łazienki ujrzała ogromnego trolla więc szybko schowała się do jednej z kabin, chwile tam siedziała ale później troll zaczął rozwalać kabiny więc schroniła się pod umywalką i rzuciła w niego książką, co go bardziej rozzłościło. Wtedy Hermiona skapnęła się, że nie ma różdżki i zaczęła krzyczeć. Wtedy do łazienki wszedł Ronald ale nie zauważył trolla więc Miona rzuciła w niego deską, którą miała pod ręką i troll zainteresował się Gryfonką i Weasley miał czas na rzucenie zaklęcia.
-I tak to się skończyło-oznajmił Ron.
-Dobrze, jutro porozmawiam z nauczycielami, a teraz idźcie do Skrzydła Szpitalnego-powiedział Dumbledore po czym wypuścił ich ze swojego gabinetu. Chwilę później byli już w drodze do Skrzydła Szpitalnego. Szli w niezręcznej ciszy, którą po chwili przerwała Hermiona.
-Ron, przepraszam za to zerwanie, po prostu nic do ciebie nie czułam..-jęknęła Mionka. Chciała go przeprosić za to, że bez żadnych argumentów rzuciła go na oczach całej szkoły.
-Nic się nie stało, bo i tak miałem z tobą pogadać na ten temat-oznajmił Ronald i uśmiechnął się do swojej towarzyszki.
-Naprawdę? Czyli ty też o tym myślałeś?-spytała Gryfonka.
-Tak, od dłuższego czasu. Ale nic się nie stało, wybaczam-powiedział Rudzielec, po czym przytulił Hermionę  i pożegnał ją przy drzwiach do Skrzydła Szpitalnego. Gdy Mionka miała zamiar wchodzić do środka ktoś chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Malfoy? Co ty tu robisz?!-krzyknęła przestraszona Gryfonka. Znów myślała, że zostanie zaatakowana przez jakieś zwierze.
-Chyba co ty tu robisz, Granger-powiedział Draco poprawiając Hermi, po czym dodał-I jak ty w ogóle wyglądasz?!
-Ja idę do Skrzydła Szpitalnego, jak widać. A wyglądam tak dlatego, że zostałam zaatakowana przez trolla w damskiej łazience-oznajmiła Gryfonka.
-Jak to? Znowu?-spytał zdziwiony Malfoy.
-No tak.-powiedziała Hermiona, a po chwili dodała-Jak pozwolisz to wejdę do sali po eliksir.
Miona weszła do Skrzydła Szpitalnego i już po chwili zniknęła za drzwiami. Wyszła po kilku sekundach.
Już?-zapytał zdziwiony Smok.
-Nie ma pani Pomfrey.-oznajmiła Hermiona i usiadła na podłodze opierając się o ścianę.
-Aha, to czekamy-jęknął Draco i usiadł obok Miony. Przez chwilę siedzieli w głębokiej ciszy. Nie było nawet słychać duchów przelatujących przez korytarze. Ten cichy moment przerwała Hermiona.
-Draco, dziękuje-powiedziała Miona i uśmiechnęła się do Smoka.
-Za co?-zapytał zdziwiony Malfoy.
-Za to, że mi pomogłeś wrócić do dormitorium, co prawda twojego ale mi pomogłeś-mruknęła Gryfonka.
-Nie ma za co-rzucił Smok, po czym otworzył drzwi do Skrzydła Szpitalnego i dodał-Idź do pani Pomfrey, na pewno już przyszła, a ja tutaj czekam.
-Nie musisz-oznajmiła Hermiona.
-Ale poczekam-rzucił Draco do oddalającej się od niego Gryfonki. Po kilku minutach Mionka wyglądała jak nowo narodzona.
-To idziemy?-spytała Granger wyciągając rękę w stronę siedzącego na podłodze Arystokraty.
-Tak, tak, chodźmy-jęknął Draco. Podziękowali pani Pomfrey i wyszli ze Skrzydła Szpitalnego. Po chwili byli w drodze do swoich dormitoriów. 
-Pamiętasz co się wczoraj stało?-spytał speszony Malfoy.
-Nie za bardzo, a co się stało?-zapytała Miona, która chętnie dowiedziałaby się o co mu chodzi, po czym dodała:
-Jeśli chodzi ci o to samo co mi to wiec, że byłam pijana.
Hermiona spojrzała na Smoka, która patrzył na nią z tym swoim firmowym uśmieszkiem.
-Tak, chodzi mi o to i nie, nie byłaś pijana-powiedział Malfoy i przybliżył się do Hermiony. 
Szli bardzo blisko siebie aż w końcu doszli do portretu, powiedzieli hasło i weszli do środka. W wejściu minęli się ze swoimi współlokatorami, którzy właśnie wychodzili na swój patrol, tak więc Draco i Hermiona byli tylko we dwoje. 
-Może wpadniesz do mnie na szklaneczkę ognistej?-zapytał prosto z mostu Smok.
-Hmm.. Kusząca propozycja, może wpadnę-powiedziała Mionka i uśmiechnęła się do swojego sąsiada.
-Dobrze, czekam-rzucił Malfoy i odwzajemnił uśmiech.
Po chwili Hermiona była już w swoim pokoju i wchodziła do łazienki z zamiarem wzięcia kąpieli. Weszła do kabiny prysznicowej i umyła się swoim ulubionym żelem cytrynowym. Po kilkudziesięciu minutach była już gotowa. Nie wiedziała czy ma iść w piżamie, czy ubrać się w normalne ciuchy. Postanowiła założyć zwykły T-shirt i krótkie spodenki. Na nogach miała skarpetki.

"Iść czy nie iść?"-pytała siebie w myślach Hermiona. Malfoy się zmienił. Nie jest już takim chamem jakim był wcześniej. Trochę go polubiła, a nawet się z nim całowała, więc co gorszego mogłoby się stać? Chyba nic. Więc Miona wyszła ze swojego dormitorium i weszła do pokoju Draco, oczywiście bez pukania. Przyzwyczaiła się, kiedy jej przyjaciółka wchodziła do jej pokoju bez pukania i bez zaproszenia. Ale tym razem Gryfonka miała zaproszenie, skorzystała tylko z jednej rady Ginn i weszła bez pukania. Zobaczyła Smoka, który siedział na kanapie obok kominka. Nie miał na sobie koszulki, tylko spodnie.
-Ładny kaloryfer-powiedziała na wejściu Gryfonka. Oczywiście mówiła to z sarkazmem, który dało się wyraźnie usłyszeć.
-Dzięki, ładne nogi-rzucił Draco z takim samym sarkazmem do Mionki, po czym dodał-Siadaj.
                                                                      ♥♥♥
W tym samym momencie Ron rozmawiał z Harry'm o tym co się stało. 
-Stary wiesz co się dzisiaj stało?-spytał zadowolony Ron.
-Nie a co?-zapytał  zdziwiony Harry. Nic gorszego od powrotu Voldemort'a nie może się stać.
-Troll zaatakował Hermionę, kiedy była w łazience-oznajmił wniebowzięty Weasley.
-Jak to? Znowu? Nic się jej nie stało?-Potter zadawał dużo pytań aby dowiedzieć jak to się stało. 
-Nic się jej nie stało-oznajmił Ronald.
-Ciekawe kto wpuścił trolla..-zastanawiał się Harry. Kiedy pierwszy raz to się stało odpowiedzialny był za to Quirrell.
-No jak to kto? Ja!-krzyknął zadowolony Weasley. Ogromnie cieszył się z tego co zrobił.
-Co?! Czy ty do reszty oszalałeś?!-krzyczał zdenerwowany Harry. Nigdy by się tego nie spodziewał po swoim najlepszym przyjacielu.
-Nie, taki był mój plan. Wpuściłem trolla a potem uratowałem Hermionę.-oznajmił Ron, który nawet nie poruszył się kiedy Potter na niego wrzeszczał.
-Pojebało cię!? Jak mogłeś?! Przecież mogło się jej coś stać!-krzyczał Bliznowaty.
-Nic się jej nie stało, ma tylko trochę zadrapaną twarz i poharatane ręce-powiedział bez sentymentalnie   Ron.
-Idź jej to wszystko powiedzieć! Natychmiast!-krzyknął
-No dobra.. Ale zrobię to dopiero jutro, bo dzisiaj mi się nie chce-jęknął zrezygnowany Weasley.
-Masz czas do jutra, bo jak nie to ja jej o tym powiem!-wrzeszczał wkurzony Harry.
-Dobra, dobra. Idę spać, siema.-rzucił odchodząc Ronald. 
______________________________________________________________
Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem, one bardzo mnie motywują. Następny rozdział postaram się dodał w piątek za tydzień lub w czwartek. Długo się męczyłam z tym rozdziałem i wyszedł najdłuższy jaki napisałam. Mam nadzieję, że się wam spodoba i będziecie komentować. Pozdrawiam. /Avadaa.

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział XI

Gdy Miona wróciła do swojego dormitorium, usiadła na łóżku i zaczęła rozmyślać. Nie wiedziała czemu pocałowała Smoka w policzek. To był dziwny impuls. Długo się zastanawiała ale nie wiedziała dlaczego. Czemu to zrobiła, co nią w tedy kierowało, kompletnie nic. "Ja pierdole, co ja zrobiłam"-myślała Gryfonka. Nie zorientowała się nawet kiedy zasnęła. Spała w ubraniu, makijażu i na dodatek w butach. Rano obudziła się z podpuchniętymi oczami i rozmazanym makijażem na twarzy. Jeden but leżał na łóżku a drugi jakimś cudem wylądował na biurku. Szybkim krokiem ruszyła w stronę łazienki i wzięła gorący prysznic. Dzisiaj miała iść na imprezę do salonu Ślizgonów. Nie mogła nie iść. Nie zrobiłaby tego swojej przyjaciółce. Musi iść choćby nie wiem co. Gdy skończyła wysuszyła włosy i związała w niezgrabnego koka. Wyszła z łazienki w samej bieliźnie i podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej czarno białą bluzkę z wąsami i spodnie w kolorze brudnego różu. Na nogi wsunęła czarne convers'y a na twarz nałożyła delikatny makijaż.

Pościeliła łóżko i troszkę ogarnęła w pokoju. Już po kilkunastu minutach schodziła na dół na śniadanie. Jak zwykle upomniała kilku pierwszoroczniaków i piszczących dziewcząt. Gdy już doszła do Wielkiej Sali zauważyła swoją rudą przyjaciółkę a obok niej Blaise'a. Przywitała się z nimi i razem z Ginn usiadły przy stole Slytherin'u. Kilka osób spojrzało na nich dziwnym wzrokiem ale one się tym nie przejęły. Chwilę później już siedziały przy stole Ślizgonów i zajadały się rozmawiając ze sobą.
-Ginny przyjdziesz do mnie po obiedzie?-zapytała Hermiona i ugryzła tosta z serem. Wiedziała, że Wiewiórka nie odpuści żadnej okazji aby ją wystylizować.
-No pewnie i przyniosę kilka swoich sukienek.-odpowiedziała Ruda. Cieszyła się bardzo, że Mionka się zgodziła pójść na tę imprezę.
-Okej, a idziesz ze mną teraz do Hogsmeade?-spytała Herm. Miała zamiar kupić buty i inne dodatki do sukienki na bal.
-Mogę iść, bo muszę kupić naszyjnik do sukienki na bal.-oznajmiła Wiewiórka i napiła się trochę kawy.
Malfoy'a na śniadaniu nie było, ale Miona się tym nie przejmowała. Miała tylko nadzieję, że nie pamięta tego co się stało wieczorem. Po kilku minutach wstała, pożegnała się z Rudą i ruszyła w stronę lochów, bo pierwsze były eliksiry. Nie chciała się na nie spóźnić, bo Snape zadałby jej jakiś referat lub eliksir, a nie miała ochoty go robić. Doszła w miarę szybko i zobaczyła pod klasą kilku Ślizgonów i Harry'ego. Postanowiła z nim porozmawiać, bo przez ostatni czas nie miała za bardzo okazji.
-Cześć Harry-powiedziała Hermiona witając się z Bliznowatym.
-O cześć Mionka, co tam?-zapytał Potter i przytulił Gryfonkę na powitanie. Dawno się z nią nie widział i miał dla niej kilka ważnych informacji odnośnie tych zniknięć w Zakazanym Lesie.
-Dobrze a u ciebie? Słyszałam, że niedawno byłeś u Dumbledor'a.-powiedziała Miona.
-Też dobrze. Byłem u niego i powiedział mi o jakiś zniknięciach w Zakazanym Lesie, wiesz coś o tym?-spytał Harry. Myślał, że na pewno wie o tym, bo przecież jest prefektem naczelnym.
-Jakich zniknięciach?-zapytała zaciekawiona Miona.
-W Zakazanym Lesie jest coraz mniej magicznych zwierząt, ginie coraz więcej Dwurożcy i zostają po nich tylko jakieś zakrwawione szczątki. Nawet Dumbledore nie wie jak to się dzieje, myśli że to jakieś zwierze je atakuje ale nie ma pewności. Znowu się zaczyna..-jęknął Bliznowaty. Nie chciał już żadnych problemów, miał jedynie zamiar skończyć szkołę, ale najwidoczniej nie było mu to pisane.
-Ale jak to, niemożliwe Voldemort już nie żyje, ale może to być coś innego. Poczytam w bibliotece, pójdę tam po lekcjach a jak coś znajdę to od razu ci powiem-oznajmiła Gryfonka i weszła do sali, która przed chwilą została otwarta przez profesora Snape'a. Po chwili zaczęła się lekcja a Miona widząc, że Malfoy'a dzisiaj nie ma, musiała dokończyć sama swój eliksir. Minęło pięć minut a do sali wbiegł zdyszany Smok.
Profesor spojrzał na niego zabójczym wzrokiem, kazał mu się uspokoić i zająć w końcu swoje miejsce, bo przeszkadza w lekcji. Draco szybkim krokiem poszedł w stronę swojej ławki, w której była już Hermiona i ważyła eliksir.
-Widzę, że raczyłeś zaszczycić mnie swoją obecnością.-powiedziała z ironią w głosie Miona.
-Nie, postanowiłem, że ci pomogę robić ten eliksir, ale jak nie chcesz to nie. Będę tu sobie siedział i nic nie robił.-oznajmił Smok i rozsiadł się wygodnie na swoim krześle.
-Co? No chyba sobie żartujesz. Albo mi pomożesz albo zmieniam partnera-oznajmiła poważnym tonem Hermiona.
-No dobra..-jęknął Smok, po czym zabrał się do mieszania eliksiru. Przez dalszy ciąg lekcji z profesorem Snape'm troszkę sobie dogadywali. Gdy już skończyli, i eliksir był gotowy oddali jedną fiolkę Severus'owi i poszli z powrotem na swoje miejsca. Zostało im dziesięć minut dla siebie więc zaczęli rozmawiać.
-Dzisiaj jest impreza w salonie Ślizgonów, idziesz?-zapytał stanowczo Smok.
-Może przyjdę. Ale jeszcze nie wiem-powiedziała Gryfonka. Miała iść, przecież obiecała to Ginn. Wolała jednak zostać w swoim dormitorium.
-Jak się zastanowisz to daj mi znać bo przecież sama nie wejdziesz-powiedział Draco po czym wstał i udał się w stronę drzwi, bo lekcja dobiegła końca. Później mięli Zaklęcia i oddawali referaty. Ku zaskoczeniu Flitwick'a Malfoy oddał mu pracę w terminie więc nie był na niego zły, wręcz przeciwnie bardzo mu się to spodobało i miał nadzieję, że będzie tak do końca roku szkolnego. Gdy lekcje się już skończyły Hermiona spotkała się ze swoją przyjaciółką na Błoniach. Miona szła do czasu aż zobaczyła Ginny obok małej ławeczki. Podeszłą do niej pewnym krokiem i przywitała się.
-Hej Ginn. Co tam?-zapytała Granger.
-Dobrze, ale nie po to się tu spotkałyśmy, przecież jest dzisiaj impreza w salonie Ślizgonów, cieszę się a ty?-spytała Ruda. Była wniebowzięta i nie mogła się doczekać tej imprezy. Pierwszy raz została na taką zaproszona więc miała powody do radości.
-No też się cieszę-skłamała Miona, nie miała ochoty tam iść ale dla Wiewiórki zrobi wszystko.
-Już nie mogę się doczekać aż zaczniemy się szykować, a właśnie która to godzina..Już piętnasta?!-krzyknęła spoglądając na swój zegarek Ginny. 
-No tak piętnasta, pora obiadu-powiedziała Hermiona, po czym dodała-więc chodźmy do Wielkiej Sali właśnie na obiad.
-No okej, tylko zaraz po obiedzie idziemy się szykować, dobrze?-spytała Wiewiórka a Miona kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Po chwili obie były już w drodze na obiad i wesoło ze sobą rozmawiały. Weszły do Wielkiej Sali i usiadły przy stole Gryfindoru mimo, że Zabini do nich machał aby usiadły z nim.
Po zjedzeniu obiadu ruszyły w stronę dormitorium prefekt naczelnej. Gdy już doszły Ginny jako pierwsza weszła do łazienki i wzięła szybki prysznic, po niej weszła Hermiona i równie szybko się umyła. Zaczęły się przygotowania, które przeciętnie trwają około czterech godzin. Ruda widząc, że Mionka nie za bardzo radzi sobie z wyszykowaniem, wpadła na pewien pomysł.
-Może najpierw ja pomogę ci się wyszykować a potem ty mi, okej?-zapytała Wiewiórka. Zaoszczędziły by przy tym czasu a efekt by był jeszcze lepszy.
-No dobrze-odpowiedziała Hermiona i oddała się w ręce Młodszej Gryfonki. Ginny na twarz Hermiony nałożyła delikatny podkład i narysowała kreskę eyelinerem. Rzęsy pomalowała czarnym tuszem a policzki podkreśliła delikatnym różem. Po około trzydziestu minutach była gotowa i mogła się wreszcie ubrać, chociaż nie.Ginn jeszcze zauważyła, że zostały włosy więc szybkim ruchem prostownicy je wyprostowała i wymodelowała. Wreszcie mogła ubrać sukienkę. Założyła czarną sukienkę z koronką na biuście i rękawem trzy czwarte. Na nogi włożyła koronkowe, czarne szpilki. Jako dodatki założyła czarne kolczyki i pierścionek z kamieniem tego samego koloru co kolczyki. Wreszcie była całkowicie gotowa i mogła zająć się Rudą.
Przyjaciółka Miony była w kompletnej rozsypce. Hermiona pomalowała jej powieki na kolor morski a na jej policzki nałożyła delikatny puder, który podkreślał jej kości policzkowe. Oczy pomalowała czarnym tuszem i zrobiła niewielką kreskę eyelinerem. Pomalowała jej paznokcie na morski kolor pasujący pod pomalowane powieki. Włosy jej wyprostowała i ładnie ułożyła. Wreszcie Ginny była gotowa aby założyć sukienkę. Wyciągnęła z szafy wcześniej przygotowaną kreację i włożyła na siebie. Była to zielono-czarna sukienka bez ramiączek, do połowy ud. Na nogi włożyła szpilki koloru morskiego a na uszy założyła kolczyki tego samego koloru co sukienka z czarnymi dodatkami. Do ręki wzięła podręczną torebkę i była prawie gotowa. Na rękę jeszcze włożyła czarną bransoletkę, którą dostała od Fred'a i George'a na gwiazdkę w tym roku. Nałożyła jeszcze błyszczyk na usta i była gotowa. Akurat przed czasem, więc miały jeszcze kilka minut na pogaduszki co będą tam robić.
Gdy była już prawie osiemnasta ruszyły w stronę lochów. Po chwili stały już przed murem, który się gwałtownie otworzył i dziewczyny weszły do środka. Było tam pełno osób z innych domów. Kilku Gryfonów i Krukonów, ale najwięcej było oczywiście Ślizgonów. Ginny widząc Blaise'a postanowiła do niego podejść a odchodząc rzuciła do Hermiony:
-Baw się dobrze!
Granger tylko się uśmiechnęła i postanowiła podejść do baru i zamówić sobie drinka. Usiadła obok Pansy Parkinson, ale co ją najbardziej zdziwiło to to, że Pansy zaczęła z nią normalnie rozmawiać.
-Co tak Hermiona u ciebie słychać?-zapytała Mopsica. Nigdy nie rozmawiała z Mionką, bo po pierwsze była ze znienawidzonego przez nią domu, a po drugie była szlamą.
-Dobrze, a u ciebie? Jak się bawisz?-spytała Gryfonka. Miała nadzieję, że się nie pokłócą i tym razem miała rację. Między nimi nie doszło do żadnej sprzeczki, a nawet wypiły ze razem jednego kieliszka wódki. Obie były już wstawione, więc na razie postanowiły zaprzestać wspólne picie i ruszyły na parkiet. Najpierw Miona zatańczyła z jakimś Ślizgonem, był to Taylor, drugi przyjaciel Malfoy'a. Dla Hermiony był nawet miły ale po chwili wpadła w ramiona innego mężczyzny i razem z nim szalała na parkiecie. Partnerów zmieniała co piosenkę aż w końcu wpadła na Smoka. 
-No proszę Granger, ile to się już wypiło..-powiedział z ironią w głosie Draco.
-Ty nie jesteś lepszy, Malfoy.-rzuciła Hermiona.
Pech chciał, że trafiła im się wolna piosenka. Malfoy objął Smok mocno w tali a ona położyła mu ręce na ramionach. Chwilę tańczyli aż piosenka się skończyła i Gryfonka postanowiła się czegoś napić.
-Idę się czegoś napić, idziesz ze mną?-zaproponowała Hermi i ruszyła w stronę baru a za nią Dracon.
Usiadła na krześle i zamówiła drinka. Malfoy jak zwykle poprosił o ognistą whiskey i jednym ruchem wypił całą zawartość szklanki. Miona piła powoli a gdy już skończyła zaczęli ze sobą rozmawiać.
-To jak, pójdziesz ze mną na ten bal?-zapytał Draco przybliżając się do Gryfonki, żeby ta lepiej go słyszała, bo było bardzo głośno.
-Co?!-krzyknęła Miona. Zupełnie nic nie usłyszała, teraz to dopiero DJ się obudził i puszczał bardzo energiczne piosenki więc wszyscy krzyczeli i skakali we wszystkie strony.
-Chodź!-krzyknął Smok w stronę Hermiony i pociągną ją za rękę. Poszli do dormitorium Diabła, które było drugim dormitorium Dracona. Mógł tam siedzieć kiedy chciał i ile chciał. Weszli do środka a Hermiona ujrzała srebrno-zielony wystrój. Był podobny do pokoju Smoka, ale ten był o wiele mniejszy. Usiadła na łóżku a Malfoy rzucił zaklęcie wyciszające, po to żeby móc porozmawiać z Mioną.
-No teraz o wiele lepiej.-powiedział Draco i usiadł obok Gryfonki.
-To co chciałeś?-zapytała Granger po kilku minutach niezręcznej ciszy.
-Aa.. Zapomniałem. No to jak pójdziesz ze mną na tan bal?-spytał ponownie Smok. 
-No jak już kupiłam sukienkę pod kolor twojego krawatu to chyba tak, chyba że ty zmieniłeś zdanie.-oznajmiła Miona. 
-Nie zmieniłem. To fajnie, wracamy z powrotem na imprezę?-zapytał Malfoy i wstał z łóżka.
-No możemy wrócić-powiedziała Hermiona i ruszyła w stronę wyjścia z dormitorium. Gdy szli przez korytarz prowadzący do salonu widzieli kilka obściskujących się par, co ich nieco speszyło ale szli dalej. Gdy byli prawie przy końcu Draco chwycił Mionkę za rękę i przystawił ją to ściany. Było ciemno więc nikt ich nie widział. Popatrzył jej głęboko w oczy, miał wielką ochotę ją pocałować i właśnie miał to zrobić, ale najwidoczniej Hermiona go wyprzedziła i pocałowała go pierwsza. Minęło kilka minut zanim oderwali się od siebie, ale oboje chcieli aby ta chwila trwała wiecznie. Niestety coś im przerwało. Był to krzyk jakiejś dziewczyny a potem wielki wybuch. Szybkim krokiem ruszyli na dół. Okazało się, że dwóch chłopaków kłóci się o jakąś dziewczynę. Była to Ginny, a walczyli o nią Harry i Blaise. Rzucali na siebie różnorakie zaklęcia i każdy z nich był zakrwawiony. Blaise miał rozwaloną wargę a Harry potłuczone okulary i prawdopodobnie złamany nos. Oboje byli kompletnie pijani, więc Granger szybko pobiegła w ich stronę i zaczęła na nich krzyczeć.
-Co wy sobie w ogóle myślicie?! Jak tak można?! Harry marsz do swojego dormitorium! Blaise siadaj na kanapie! I ma być już spokój!!-wydzierała się Hermiona. Kompletnie zepsuli jej humor i nie miała już ochoty bawić się dalej. Po uspokojeniu Ginny i podaniu eliksiru uzdrawiającego Blaise'owi usiadła przy barze i zaczęła pić wódkę. Podszedł do niej Draco  i nalał sobie ognistej do szklanki.
-Dzięki tobie impreza kręci się dalej-powiedział Smok i uśmiechnął się w stronę Gryfonki.
-Może i tak, ale jak dla mnie już się skończyła. Chyba pójdę już do swojego dormitorium-oznajmiła Granger i podnosząc się z krzesła, tak strasznie zakręciło się jej w głowie, że ponownie usiadła niemalże spadając z krzesła. Gdyby nie Smok, dawno leżałaby na ziemi z rozwaloną twarzą.
-Dzięki-wymamrotała kompletnie pijana Gryfonka. Sama wypiła całą butelkę wódki, a jeszcze wcześniej wypiła kilka kieliszków i drinków z Pansy.
-Chyba sama nie dojdziesz, odprowadzę cię.-powiedział Draco i pomógł Mionie wstać. Razem wyszli z salonu Ślizgonów i ruszyli w kierunku swoich pokoi. Zajęło im to troszkę czasu, bo Hermiona była kompletnie pijana a Draco też nie był za trzeźwy. Więc na to wyszło, że pijany prowadzi pijanego.
-Nie myślałem, że kiedyś się tak upijesz-powiedział wesoło Smok. Popatrzył na Gryfonkę i uśmiechnął się do niej. Pierwszy raz widziała uśmiechającego się Dracona Malfoy'a. Nigdy się nie uśmiechał, a tym bardziej do niej.
-Masz ładny uśmiech-jęknęła Miona i próbowała uśmiechnąć się do niego ale za bardzo jej to nie wyszło. Draco położył ją w swoim pokoju, bo do jej nie znał hasła. Hermiona znała takie zaklęcia, że potrafiła zabezpieczyć swój pokój tak, że nawet Dumbledore by się tam nie dostał, więc nie miał innego wyjścia tylko położył ją u siebie na łóżku. Zdjął jej buty w włożył pod kołdrę a sam wziął koc i miał zamiar położyć się na kanapie.
-Draco, a ty gdzie śpisz?-zapytała Hermiona. 
-Na kanapie, śpij już-oznajmił Smok i poszedł  w stronę niezbyt wygodnej kanapy. Poza ty nie miał innego wyjścia, przecież nie będzie spał ze swoim wrogiem w jednym łóżku.
-Słuchał Draco, bo powiem to pierwszy i ostatni raz, możesz się położyć obok mnie-oznajmiła Gryfonka i przesunęła się na jedną stronę łóżka, tak aby Smok też się zmieścił.
-Jesteś pijana, idź spać.-powiedział Malfoy, ściągnął koszulkę i ubrał krótkie szorty.
-Na pewno?-zapytała Gryfonka po czym dodała-będziesz żałował.
Draco uśmiechnął się sam do siebie i położył się obok Hermiony. Ta widząc to przytuliła się do niego i usnęła.
____________________________________________________________
Mam nadzieję, że się wam spodoba. Pisany był o północy więc myślę, że to docenicie. Wiem, miał być w tamtym tygodniu ale jakoś nie miałam czasu go dokończyć. Liczę na komentarze, bo to bardzo motywuje i z góry za nie dziękuję. Następny rozdział w środę lub w czwartek. Pozdrawiam. /Avadaa.

poniedziałek, 6 maja 2013

Ważne

Jak ktoś jest potteroholikiem (tak ja) to może się zarejestrować na pottermore.com . Mi się podoba i jak będziecie mieć jakieś pytania to piszcie, a ja wam spróbuje pomóc. A co do kolejnego rozdziału, będzie prawdopodobnie w piątek ale postaram się wcześniej. Pozdrawiam.  /Avadaa.

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział X

Gdy Draco doniósł Hermionę do Skrzydła Szpitalnego, Pani Pomfrey kazała mu położyć ją na wolnym łóżku a ona sama pobiegła po eliksir uzdrawiający. Przemoczony Smok usiadł na krześle obok łóżka, na którym leżała nieprzytomna Gryfonka. Po chwili Poppy przybiegła z eliksirem, który natychmiast podała Mionie.
Pani Pomfrey kazała Draconowi  iść się przebrać i wrócić tu całkiem suchym.
-Nigdzie nie idę-oznajmił stanowczo Smok. Nie chciał się stąd ruszać, póki nie będzie miał pewności, że Hermionie nic nie jest.
-Musisz iść bo się przeziębisz. I wróć tu bo muszę cię zbadać.-powiedziała troskliwym głosem Poppy. Po chwili Malfoy wychodził zrezygnowany z sali i ruszył w stronę swojego dormitorium aby się przebrać. Gdy doszedł do pokoju wziął szybki prysznic, po czym poszedł w stronę szafy po nowe ubrania. Założył na siebie
niebieską bluzkę z długim rękawem i zwykłe jeansy. Na nogi wsunął czerwone trampki i poszedł  do Skrzydła Szpitalnego.

 Gdy przechodził obok jednej z sal usłyszał rozmowę dwóch nauczycieli. Był to Snape i profesor McGonagall, którzy rozmawiali o potworze. Draco podszedł bliżej sali i postanowił podsłuchać o czym mówią.

-Martwię się o naszych uczniów-powiedziała Minerwa, po czym dodała-Być może nie poradzą sobie z tym potworem gdy go spotkają.
-Na pewno nic im nie będzie. Na razie potwór atakuje tylko zwierzęta i jest w Zakazanym Lesie. Nikt nie widział go na terenie zamku. Bądźmy dobrej myśli-powiedział spokojnym tonem Severus.
"O czym oni mówią"Pomyślał Malfoy i postanowił podsłuchać resztę rozmowy.
-A jeżeli zaatakuje uczniów? Niektórzy mogą sobie z nim nie poradzić-jęknęła McGonagall.
-Dlatego błonia będą patrolować prefekci naczelni, a oni są na siódmym roku, więc znają większość zaklęć obronnych.-oznajmił Snape, po czym spojrzał w stronę drzwi gdzie stał Draco. Na szczęście zdążył się schować, a Severus zamknął drzwi i rzucił zaklęcie wyciszające.
"O co tu kurwa chodzi?"Myślał Smok i ruszył w stronę Skrzydła Szpitalnego. Gdy doszedł do celu usiadł na łóżku obok Hermiony i czekał aż pani Pomfrey zbada go i poda mu eliksir wzmacniający. Siedział chwilę i patrzył na śpiącą Gryfonkę."Ładna jest kiedy śpi"Pomyślał Smok i już po chwili wybił sobie tą myśl z głowy.
Kilka minut później przyszła Poppy i podała Draconowi eliksir. Kazała mu zostać dzień na obserwacji, bo mógł się rozchorować i kazała mu wybrać łóżko, na którym spędzi noc. Oczywiście Smok wybrał łóżko obok śpiącej Gryfonki i od razu wskoczył pod śnieżnobiałą kołdrę. Pani Pomfrey poszła do swojego gabinetu i zgasiła światło na sali chorych. Draco chwilę przyglądał się Hermionie i przez moment miał ochotę ją obudzić i z nią porozmawiać o tym co usłyszał ale nie miał serca tego robić, więc poszedł spać.
                                                       ♥♥♥
Nazajutrz rano Hermionę obudziły promyki słońca. Rozejrzała się po sali i zobaczyła śpiącego Dracona, który chrapał wniebogłosy. Miała zamiar go obudzić ale po jego wyrazie twarzy uznała, że on już nie śpi tylko udaje, żeby ją zdenerwować swoim chrapaniem.
-Malfoy!-krzyknęła Gryfonka, po czym usiadła na łóżku Smoka.
-Dzień dobry Granger-jęknął Draco i przeszedł do pozycji siedzącej.
-Co się wczoraj stało?-zapytała zdezorientowana dziewczyna. Zupełnie nic nie pamiętała, nie wiedziała jak się znalazła w Skrzydle Szpitalnym, ani co robi tu Draco.
-Co się stało? Chce o to samo zapytać. Kiedy byłem na błoniach zobaczyłem ciebie stojącą na kamieniu, a po chwili ciebie już nie było. Myślałem, że chciałaś popełnić samobójstwo.-oznajmił Draco poważnym tonem. W tamtej chwili strasznie bał się o Gryfonkę.
-Co? Jakie samobójstwo?! Wstawałam, bo chciałam iść do dormitorium i najwyraźniej się poślizgnęłam-oznajmiła ze śmiechem Hermiona.
-Tak, śmiej się ze mnie-powiedział Smok, po czym zaraz z Mionką zaczął się śmiać. Po chwili do sali weszła pani Pomfrey i powiedziała do uczniów:
-Możecie już iść do swoich dormitoriów, ale nie musicie iść dzisiaj na lekcje.-Po tym co powiedziała Poppy zadowoleni prefekci wyszli ze Skrzydła Szpitalnego i ruszyli w stronę swoich dormitoriów.
-Muszę się przebrać-oznajmiła Mionka. Na sobie nadal miała ubranie, w którym podobno chciała popełnić samobójstwo. Po chwili już byli w Pokoju Wspólnym i oboje poszli w kierunku swoich pokoi.
-To cześć-powiedział Smok i zniknął w drzwiach swojego dormitorium.
-Cześć-odpowiedziała Gryfonka i weszła do swojego pokoju. Najpierw poszła do łazienki i wzięła relaksującą kąpiel. Gdy skończyła nałożyła na twarz delikatny makijaż i ruszyła w stronę swojej szafy. Wyciągnęła z niej ciemnoniebieski sweterek i spodnie w kwieciste wzorki. Na nogi włożyła granatowe vansy  a jako dodatek założyła długi wisiorek.
Gdy była gotowa usiadła na łóżku i przypomniała sobie o balu powitalnym, na który miała iść z Draco, ale nie wiedziała czy to jest aktualne, bo Smok wrócił do Greengrass. Miona nie miała jeszcze sukienki więc korzystając z tego, że nie idzie na zajęcia, postanowiła iść do Hogsmeade. Nie czekając chwili dłużej zabrała swoją torebkę z pieniędzmi i ruszyła do miasta po sukienkę. Wychodząc zobaczyła Smoka, który siedział w Pokoju Wspólnym w fotelu obok palącego się kominka i pił Ognistą. Miał na sobie ten sam zestaw ubrań co  dzisiaj rano, więc najwidoczniej nie chciało mu się przebierać.
-Gdzie idziesz?-zapytał zainteresowany Draco. Nie chciał zostawać sam więc miał zamiar iść z Gryfonką.
-Do Hogsmeade-oznajmiła Miona i ruszyła w stronę portretu.
-Idę z tobą-powiedział Smok po czym dodał-Tylko pójdę do dormitorium po bluzę, poczekaj.
Chwilkę później razem z Malfoy'em wychodziła z zamku. Szli chwilę w ciszy, którą potem przerwał Draco.
-Po co idziesz do Hogsmeade?-zapytał Malfoy, który najwyraźniej unikał spojrzenia Gryfonki. Miała takie ładne oczy, że nie mógł przestać  w nie patrzeć, więc unikał ich jak ognia.
-Kupić sukienkę na bal.-oznajmiła Hermiona i spojrzała prosto w stalowe oczy Dracona.
"O nie"Pomyślał Smok.
-To jednak się zdecydowałaś iść ze mną.-powiedział z tryumfem Malfoy.
-Co? Przecież ty idziesz z Dafne, nieprawdaż?-zapytała Gryfonka. Smok tak często zmieniał dziewczyny, że Hermiona nie mogła zapamiętać z kim jest.
-Kto ci tak powiedział?-spytał zdziwiony Draco. Nikomu nie mówił, że idzie z Greengrass, a tym bardziej jej nie zapraszał.
-Nikt mi nie musiał mówić, zorientowałam się sama-oznajmiła Herm.Widząc minę Dracona, wyszła na kompletną idiotkę.
-Granger, Granger. Proszę cię, nie orientuj się następnym razem, bo ci to nie wychodzi.-powiedział ze swoim ironicznym uśmieszkiem Malfoy. Zawstydzona Gryfonka resztę drogi się nie odezwała.
-No i jesteśmy-oznajmiła Hermiona i weszła do sklepu z sukniami balowymi. Od razu gdy weszła zobaczyła kilka sukienek, które jej się spodobały, więc postanowiła wszystkie przymierzyć. Dla zabawy Miona zapytała Smoka:
-Jaki masz kolor krawatu?
-Hmm.. Beżowy-oznajmił Draco, po czym usiadł w fotelu czekając aż Hermiona przymierzy pierwszą kreację i mu się w niej pokaże. Smok musiał chwilę czekać zanim ujrzał sukienkę numer jeden. Była koloru jasnego pomarańczu. Druga była ciemnobeżowa, czyli przypominała kolor brązowy. Trzecia była kremowa, a czwarta podchodziła pod kolor szary. Malfoy'owi podobała się każda, chciał tylko wyjść ze sklepu i wrócić do dormitorium.                                        
Hermiona w końcu wybrała tę, która podobała się jej najbardziej, ale nie chciała jej pokazywać Smokowi. Powiedziała, że zobaczy ją na balu. Sprzedawczyni spakowała jej sukienkę a Miona za nią zapłaciła. Teraz chciała chwilkę odpocząć więc razem z Draconem poszła do Trzech Mioteł na kawę. Zmniejszyła zakupioną sukienkę i wsadziła do torebki.
-Co chcesz?-zapytał Malfoy z zamiarem zamówienia napojów. Nie wiedział co pije Granger, bo gdy ostatnio był z nią w Trzech Miotłach pili Ognistą Whiskey.
-Late Macchiato-oznajmiła Gryfonka po czym usiadła przy jednym ze stolików a Draco poszedł zamówić im gorące napoje. Po chwili wrócił z piciem a na osłodę kupił im ciastka.
-Proszę-powiedział Smok kładąc przed Mionką napój mleczny a sam zamówił sobie małą czarną ze śmietanką.
-Dziękuję-odpowiedziała Hermiona i uśmiechnęła się w stronę Dracona. Wiedziała, że musi jeszcze kupić buty i torebkę, ale pójdzie po to z Ginny, bo z Malfoy'em nie opłaca się chodzić na zakupy. Po kilku minutach  już narzekał i był nie do wytrzymania. Ale jakoś sobie z nim poradziła.
-Kupiłaś wszystko, czy musimy jeszcze gdzieś jeszcze iść?-zapytał Smok po czym napił się kawy.
-Nie, nie wszystko, ale po to pójdę z Rudą.-oznajmiła Hermiona i ugryzła ciastko. Po trzydziestu minutach wypoczęci ruszyli w stronę zamku. Po niezręcznej ciszy odezwała się Hermiona:
-Napisałeś referat na Zaklęcia?
-Jaki referat?!-zapytał zdziwiony Draco. Nie szło mu za dobrze na Zaklęciach, dlatego czasami zapominał o przeróżnych pracach z tego przedmiotu.
-No zadał go Flitwick wczoraj, widocznie nie słuchałeś-powiedziała Miona po czym dodała-Jak zwykle.
-Ja pierdole..-zamartwił się Smok. Nie napisał jeszcze tego, a zakupy z Granger zajęły mu połowę dnia, więc nie zdąży go napisać.
-Może pomóc ci go napisać?-zaproponowała Mionka i uśmiechnęła się do zdołowanego Dracona.
-Mogłabyś?-zapytał prosząc Smok.
-No pewnie, poza tym jestem ci winna przysługę za uratowanie życia-powiedziała wesoło Gryfonka.
-Jesteś super-oznajmił Draco i razem ruszyli w stronę Hogwartu. Po chwili byli już pod swoimi pokojami.
Gryfonka zdziwiła samą siebie, bo nigdy nie pomogła żadnemu Ślizgonowi, a tym bardziej swojemu największemu wrogowi-Malfoy'owi.
-To widzimy się po kolacji-powiedział Smok i pożegnał się z Mionką.
-No to pa-odpowiedziała Hermiona i weszła do swojego pokoju. Poszła do łazienki i wrzuciła rzeczy do kosza na pranie. Wzięła szybki prysznic i związała włosy w koka bez ładu. Następnie podeszła do szafy i wyciągnęła z niej czarną koszulę i spodnie legginsy w kwiatki. Na nogi włożyła czarne szpilki, a jako dodatki wzięła pierścionek z czarnym kamieniem i naszyjnik z kokardką.

 Gotowa ruszyła do Wielkiej Sali na kolację. Przed wejściem stała jak zwykle jej przyjaciółka Ginn razem z Blaise'm a obok nich Draco. Hermiona przytuliła Rudą i razem weszły na salę. Kilka chłopców spojrzało na nich ale one się tym nie interesowały.

-Mionka usiądziesz ze mną przy stole Slytherinu?-zapytała błagająco Wiewiórka. Pierwszy raz miała okazję żeby tak usiąść więc Herm bez zastanowienia odpowiedziała:
-No pewnie.
-Super, kocham cię-powiedziała zadowolona Ginn i pocałowała Mionkę w policzek. Hermiona usiadła pomiędzy Smokiem i Rudą, a naprzeciwko nich siedział zadowolony Blaise.
-No wreszcie, myślałem, że nigdy nie przyjdziecie-powiedział wesoły Zabini szczerząc się do Mionki i Ginn.
-Musiałeś trochę poczekać Diable, weź pod uwagę, że może to być ostatni raz-oznajmiła wesoła Granger i położyła na talerzu tosta z dżemem.
-Jak to?-powiedział aktorsko ocierając łzę Blaise, po czym dodał-Bo się obrażę.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem a potem zaczęli jeść. Ginn po chwili wstała i razem z Diabłem wyszli z sali.
-No to cześć-jęknęła Miona i miała zamiar wstać od stołu.
-Spotkamy się na błoniach czy w Pokoju Wspólnym?-zapytał Smok na tyle głośno, że Dafne spojrzała na Mionkę zabójczym spojrzeniem.
-Yy.. Na błoniach, weź pergamin i pióro.-rzuciła Hermiona i odwróciła się na pięcie po czym ruszyła w stronę swojego dormitorium. Po chwili była już w swoim pokoju i pakowała do torby książkę potrzebną do napisania referatu. Gdy wychodziła z pokoju zobaczyła Dracona, który siedział w Pokoju Wspólnym i coś czytał.
-Nie mięliśmy się spotkać na błoniach?-zapytała zdziwiona Mionka.
-No tak, ale zobacz jak pada. Chcesz zmoknąć?-zapytał Smok po czym dodał-I się przeziębić?
Hermionę zdziwiło to, że Malfoy najwidoczniej się chociaż troszkę o nią martwi.
-Nie. To jak piszemy?-spytała Hermiona.
-No pewnie, siadaj-powiedział Smok i odsunął się trochę żeby Miona miała gdzie usiąść.
-Dzięki, no to zaczynamy-oznajmiła Hermiona i wyciągnęła książkę, którą wcześniej spakowała, z torebki.
Chwilę siedzieli nic nie mówiąc. Oboje byli wczytani w jakieś książki i zanim ktoś się odezwał minęło sporo czasu.
-Pomogę napisać ci wstęp i zakończenie, ale sam napiszesz rozwinięcie, okej?-zapytała Gryfonka. Nie miała zamiaru napisać za niego całego referatu. Niech się cieszy, że w ogóle mu chce pomóc. Poza tym, była mu winna przysługę za uratowanie jej życia.
-No dobra, chociaż tyle-jęknął Smok po czym zabrał się do pisania. Wstęp pomogła mu napisać Hermiona, tak jak obiecała, ale Draco tak się rozpędził, że napisał rozwinięcie i zakończenie. Zajęło mu to około trzech godzin i z pomocą Hermiony skończył przed północą.
-Dzięki Granger, bez ciebie nigdy bym tego nie skończył.-powiedział dziękując Smok. 
-Gdyby nie ja, to ty byś tego nawet nie zaczął-powiedziała wesoła Mionka po czym wzięła w ręce swoje książki i miała zamiar iść do swojego pokoju, ale uniemożliwił jej to Malfoy.
-A ty gdzie? Trzeba to jakoś uczcić!-krzyknął Smok i wyjął z półki Ognistą i dwie szklanki.
-O nie, Malfoy. Jutro szkoła, a ja nie mam zamiaru mieć kaca-powiedziała Gryfonka po czym dodała-Mogę ci tylko potowarzyszyć. 
-Jak tam chcesz-mruknął Smok i nalał sobie alkoholu. Po dwóch, może pięciu, ewentualnie ośmiu szklankach Ognistej, Draco był pijany i prawie nie kontaktował. Cały czas mówił jakie to Hermiona ma piękne oczy, lub idealne nogi. Mionka wiedziała, że on nie mówi tego poważnie, więc lekceważyła go i wczytana w pewną książkę siedziała obok niego. W pewnym momencie Smok usnął z głową na kolanach Hermiony. Ta gdy to zobaczyła uśmiechnęła się lekko do siebie i postanowiła go zanieść do jego pokoju. Był troszkę ciężki ale jak go raz udźwignęła, to zrobi to jeszcze raz. Gdy była już w jego pokoju ujrzała srebrno-zielony wystrój. Na środku był zielony dywan i takiego samego koloru był baldachim jego łóżka, na które w tym momencie Mionka próbowała go wciągnąć. Kiedy już skończyła, zaczęła zdejmować mu koszulę i spodnie.
-Nie wiedziałem, że Granger będzie mi się dobierała do spodni-powiedział pijany Malfoy. Patrzył cały czas na Hermionę tymi swoimi stalowymi oczkami.
-Nie to nie, rozbierz się sam.-oznajmiła Gryfonka i chciała wyjść z jego pokoju ale przed nią stanął Przystojny Arystokrata. Przygniótł ją do ściany i zbliżył się do niej tak, że ich twarze były odsunięte od siebie o zaledwie pięć centymetrów. Chwilę patrzyli na siebie i nic nie mówili. Minęły sekundy kiedy Draco przystawił swoje usta do ust Gryfonki i zaczął ją namiętnie całować. Przez chwilę opierała się ale później oddała pocałunek z taką samą namiętnością co Smok. Po chwili oderwali się od siebie.
-Przepraszam-powiedział Malfoy i usiadł na łóżku, po chwili ciszy dodał-To cześć.
-Cześć-odpowiedziała Miona, podeszła do Smoka i pocałowała go w policzek.
-A to za co?-powiedział zdezorientowany Draco ale nie usłyszał już odpowiedzi, bo Hermiona zniknęła zamykając za sobą drzwi.
____________________________________________________
Po pierwsze chcę powiedzieć, że ten rozdział pomogła mi napisać moja przyjaciółka-Sandra i bardzo jej za to dziękuje. Po drugie liczę na kilka komentarzy. A po trzecie myślę, że się wam spodoba. Pozdrawiam. /Avadaa.

Rozdział IX

Hermiona właśnie szła bod bramę, pod którą miała się spotkać z Malfoy'em. Tak to dziwnie brzmiało, nawet  w jej głowie. Ale cóż stało się, szła z nim do Hogsmeade i nawet jej to nie przeszkadzało. Gdy doszła do miejsca, w którym się umówili zobaczyła coś, co ją ogromnie zdziwiło. Był to słynny blond-włosy arystokrata i jego "aktualna" dziewczyna czyli Greengrass. Miona postanowiła podejść bliżej i podsłuchać, co było do niej podobne, bo zawsze chciała wszystko wiedzieć. Gdy była już o kilka kroków od słynnej pary uznała, że ci się kłócą.
-Zdradzasz mnie!-krzyczała zdenerwowana Dafne.
-Nieprawda! Nie zdradziłem cię, a poza tym mam ci coś do powiedzenia-oznajmił Smok.
-Tak? No to słucham, tłumacz się-rzuciła wkurzona Greengrass. Jej koleżanki doniosły jej, że widziały Dracona jak obściskiwał się z jakąś laską w pustej sali i od rana go szukała.
-To koniec.-powiedział Malfoy, po czym jak gdyby nigdy nic ruszył w kierunku Hermiony.
-Co? Draco! Nie możesz ze mną zerwać! To ja zrywam!-krzyczała Dafne, ale Smok się tym nie przejmował. "O cholera, zauważył mnie" Pomyślała Mionka widząc jak Draco idzie w jej stronę z wielkim uśmiechem na twarzy.
-No to co Granger, idziemy?-zapytał Malfoy.
-Yyy.. Tak, tak chodźmy.-oznajmiła Mionka i razem z Draco ruszyli w stronę Hogsmeade. Szli w niezręcznej ciszy ale po chwili Smok zaczął rozmowę.
-I co podobała ci się moja kłótnia z Greengrass?-zapytał z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
-Co? Tak bardzo..-powiedziała Hermiona pod nosem. Nie chciała aby Malfoy myślał, że ich podsłuchiwała.
Wyszła by na jakąś kretynkę.
-Zerwałem z nią.-oznajmił Smok i spojrzał przez chwilę na Gryfonkę.
-Ale po co mi to mówisz?-zapytała zdezorientowana Hermiona. Po co miałby jej to mówić, przecież nie jest jego znajomą a tym bardziej przyjaciółką żeby jej o tym mówił.
-Nie chce żebyś tak jak Dafne myślała, że to ona ze mną zerwała-powiedział Smok po czym uśmiechnął się swoim firmowym uśmieszkiem. Po kilku minutach doszli do celu. Szybkim krokiem weszli do sklepu i po chwili wyszli obładowani swoimi zakupami.
-Po co ci aż cztery pióra?-zapytał Draco ze śmiechem. Nie wiedział po co Gryfonce tyle piór, jemu wystarczyło jedno na cały semestr i jeszcze trochę.
-Piszę więcej niż ty, Malfoy.-oznajmiła Mionka po czym weszła do Królestwa Słodkości po ciastka korzenne. Wyszli zadowoleni z zakupów, a Smok zapytał:
-Idziemy do Trzech Mioteł?
-Można iść-odpowiedziała Hermiona i ruszyła w stronę znanej knajpki. Gdy weszli do środka kilka osób na nich zerknęło ale oni nic z tego sobie nie robili tylko usiedli przy stoliku niedaleko baru.
-Pójdę coś zamówić, co chcesz?-zapytał Draco.
-Piwo kremowe.-oznajmiła Mionka i położyła swoje zakupy na krześle obok. Po chwili Malfoy wracał z piwem korzennym i szklanką ognistej whiskey. Usiadł na przeciwko Gryfonki  i przerwał niezręczną ciszę.
-No to co tam u ciebie?-zapytał Smok pijąc swój napój alkoholowy. Nie wiedział o co zapytać więc zaczął od najprostszego pytania.
-Hmm? Dobrze, a tam?-westchnęła Hermiona.
-Też dobrze. Czemu jesteś taka smętna?-zapytał Draco. Zauważył jaka jest ponura już w drodze do Hogsmeade. Nie wiedział czy ma o to pytać czy nie ale w końcu się odważył i zapytał.
-Nieprawda..-jęknęła Mionka. Coś ją męczyło ale nie będzie się zwierzać swojemu wrogowi. Wprawdzie nie byli już wrogami tylko tak zwanymi "znajomymi".
-Widzę, coś cię męczy.-oznajmił Smok i wypił resztę zawartości szklanki.
-Jest okej, naprawdę.-oznajmiła Gryfonka i wypiła swoje piwo.
-Dzisiaj my mamy patrol?-zapytał Tleniony po chwili ciszy. Nie wiedział kiedy mają patrole ale cieszył się, że ma je z Granger, bo ona zawsze będzie pamiętała kiedy one są.
-Taak, mamy dzisiaj. O dwudziestej trzeciej-oznajmiła Herm. Naprawdę nie chciało się jej iść na ten patrol, ale cóż, obowiązki prefekta.
-Super..-jęknął Smok, po czym dodał-Granger, co się z tobą dzieje?
-Nic, naprawdę. A mam pytanie, dlaczego zerwałeś z Dafne?-zapytała Miona. Wreszcie się odważyła o to zapytać, męczyło ją to całą drogę. Nie wiedziała czemu, przyszła za późno, żeby dowiedzieć się więcej.
-Aaa i dlatego taka dziwna siedzisz. Zerwałem z nią dlatego bo mi się znudziła-oznajmił Smok z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Sam nie wiedział dlaczego z nią zerwał, była tylko jednorazową "przygodą".
-Aha, rozumiem.-powiedziała Hermiona i wypiła resztę swojego piwa.
-Chcesz coś jeszcze?-zapytał Malfoy widząc, że oboje już nie mają nic do picia.
-Nie, nie trzeba, poza tym powinniśmy się już zbierać bo nie zdążymy do zamku.-oznajmiła Gryfonka po czym wstała i zaczęła zbierać wszystkie swoje zakupy.
-No weź, Granger jeszcze po jednym, Okej?-zapytał prosząco Tleniony.
-No dobra..-jęknęła Hermiona i z powrotem rzuciła zakupy na krzesło. Smok przyniósł dwie szklanki i butelkę ognistej.
-No to pijemy-powiedział Malfoy nalewając alkoholu do szklanek.
-Ale za co?-zapytała zdezorientowana Gryfonka.
-Hmm...-pomyślał Draco po czym dodał- Za to, że znów jestem singlem.
-Jak tam chcesz.-powiedziała Miona i wypiła zawartość szklanki i tak z cztery razy. To samo robił Smok i już po chwili butelka była pusta. Draco wypił znacznie więcej od Hermiony więc był już lekko pijany.
-Malfoy chodź, musimy iść!-krzyknęła Gryfonka, która była lekko wstawiona.
-Noooo doobraa.-powiedział pijany Smok. Hermiona zmniejszyła ich zakupy i włożyła do kieszeni po czym chwyciła Dracona pod ramię i prowadziła. W każdym bądź razie, próbowała prowadzić.
-No weź, Malfoy ogarnij się-mówiła dziewczyna, która już nie dawała rady go za sobą ciągnąć.
-Granger, ale tyy maszz łandee noo tee, oczzy- powtarzał doszczętnie pijany Draco.
-Tak, tak wiem.-odpowiadał co chwilę Mionka. Nie wiedziała co mówić, bo Smok był cały czas pijany i nic nie rozumiał, więc co chwilę mówiła "Tak, tak wiem".
-No nareszcie!-krzyknęła znudzona niesieniem Malfoy'a dziewczyna. Wpychając go do swojego dormitorium próbowała go obudzić. Mówiła do niego cały czas ale nie było skutku. Była dopiero dwudziesta pierwsza, a on już był całkiem pijany."Może jak się przebiorę i umyję to się obudzi, na pewno" Pomyślała Gryfonka i ruszyła do łazienki. Umyła się i związała włosy w rozczochranego koka. Weszła do pokoju w bieliźnie, bo wiedziała że Malfoy śpi. Stanęła przed szafą i myślała w co się ubrać. Popatrzyła na Smoka i postanowiła go przenieść z kanapy na łóżko. Chwilę potem Hermiona była już gotowa do wyjścia. Była dwudziesta druga piętnaście, więc miała jeszcze trochę czasu na obudzenie Dracona. Gryfonka miała na sobie to samo co wcześniej czyli szarą bluzę z "SWAG", czarne rurki i szaro czerwone air maxy. Bransoletkę włożyła do kuferka na biżuterię i czekała aż wielmożny pan się obudzi.
Po chwili Malfoy otworzył oczy i rozmyślał gdzie jest i jak się tu znalazł. Spojrzał w prawo i zobaczył Hermionę Granger czytającą jakąś książkę. Wtedy uświadomił sobie, że musi być w jej dormitorium.
"Ładnie tu" Pomyślał, po czym podniósł się i usiadł na łóżku.
-Granger, która jest godzina?-zapytał zdezorientowany Smok, który nadal najwidoczniej był pijany.
-O, nareszcie wstałeś. Za pół godziny mamy patrol więc idź się ogarnąć.-oznajmiła Hermiona i wróciła do czytania jakiejś książki.
-Nie chce mi się..-jęknął Smok po czym wstał i ruszył do swojego pokoju i na wyjściu dodał-Czekaj na mnie za piętnaście minut w Pokoju Wspólnym.
-Dobra, tylko się pośpiesz.-rzuciła Mionka spakowała różdżkę do kieszeni. Po chwili wyszła do Pokoju Wspólnego i czekała na Tlenionego.
-No nareszcie-jęknęła Gryfonka widząc gotowego Smoka. Nareszcie wyglądał na takiego, który nie był pijany chociaż było od niego czuć zapach alkoholu i jego wody kolońskiej. Miał na sobie czarną bluzę i zwykłe spodnie a do tego trampki. Najwidoczniej nic mu się nie chciało więc ubrał się pospolicie.
Wreszcie mogli ruszyć na patrol. Żadnemu z nich się na niego nie chciało iść. Z Pokoju Wspólnego wyszli bez słowa. Przeszli kilka kroków i zaczęła się pogawędka, którą zaczął nie kto inny tylko Malfoy.
-Co tam Granger?-zapytał Draco.
-Nic, a tam?-jęknęła Gryfonka. Nic jej się nie chciało, Malfoy przynajmniej troszkę pospał, a ona była całkowicie zmęczona.
-Na pewno? Wyglądasz na nieźle zmęczoną.-powiedział Dracon. 
-Tak wyglądam, wiem. Bo niosłam cię całą drogę do Hogwartu- oznajmiła zdenerwowana Miona. Nie miała się już siły z nim kłócić, że nic jej nie jest.
-Jak to?-zapytał zdziwiony Tleniony. Nie wiedział, że go niosła. W każdym bądź razie nie pamiętał tego.
-No tak to, nie byłeś w stanie utrzymać się na swoich nogach..-rzuciła Granger.
-Nie wiedziałem..-oznajmił Draco. Zrobiło mu się trochę żal Gryfonki.
-No to już wiesz.-powiedziała Hermiona. Była trochę wkurzona na niego ale nie miała o to do niego żalu, bo wiedziała ile razy niosła Ron'a i Harry'ego więc wybaczyła mu.
-Dobra, to może zaczniemy od nowa, okej? Draco Malfoy, dla przyjaciół Smok.-oznajmił Tleniony wyciągając rękę do Mionki.
-No dobra. Hermiona Granger, dla przyjaciół Miona. Miło mi.-powiedziała Gryfonka po czym uścisnęła dłoń Smoka. Przez chwilę była niezręczna cisza, aż w końcu przerwała ją Hermiona.
-Nie jestem na ciebie zła-oznajmiła po czym dodała-Nie raz musiałam nieść Ron'a lub Harry'ego, bo byli pijani i za każdym razem im wybaczałam, więc tobie też mogę.
-To fajnie!-krzyknął Smok. W głębi duszy cieszył się z tego co powiedziała, ale nawet sam Malfoy się do tego nie przyznał. Reszta patrolu zleciała im w miarę szybko na wielu pogaduszkach. Na tym patrolu czuli się jakby znali się od dziecka i mogli sobie powiedzieć wszystko. 
-Kiedy masz urodziny?-zapytał Draco.
-Urodziny?  Dziewiętnastego września. A ty?-spytała Mionka.
-Ja mam piątego czerwca.-oznajmił Smok.
Byli już niedaleko swoich dormitorium. Czas minął im w miarę szybko, więc po chwili żegnali się jak starzy przyjaciele.
-No to cześć Mionka!-krzyknął Draco machając do dziewczyny.
-Cześć Smoku, do zobaczenia jutro na Eliksirach!-odkrzyknęła Hermiona, po czym zamknęła drzwi do swojego pokoju. Ten dzień był dla niej bardzo męczący, więc chwilkę po przybyciu do dormitorium przebrała się w piżamkę i poszła spać. Śniło jej się, że Blaise był jej największym przyjacielem i chodził z Ginny. Ten sen był tak realistyczny, że Hermi myślała, że to się dzieje naprawdę. Wstała o siódmej i poszła do łazienki, wzięła szybki prysznic i rozpuściła włosy. Weszła do pokoju i zobaczyła, że coś leży na jej łóżku. Była to koszula Malfoy'a, którą zostawił wczoraj wieczorem."Muszę mu ją oddać" Pomyślała Hermiona i podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej zieloną bluzkę z długim rękawem, jasne legginsy i niebieski convers'y. Na rękę założyła pierścionek na cztery palce, nałożyła delikatny makijaż, wzięła torbę z książkami i ruszyła do Wielkiej Sali na śniadanie.
Przed Wielką Salą czekała na nią jak zwykle Ginny i jej "przyjaciel" Blaise. Tym razem nie było z nimi Smoka, lecz nie zdziwiło to Hermiony. Myślała, że ma kaca i nie może wstać, jednak gdy weszła do sali, to co zobaczyła kompletnie ją zdziwiło. Był to Draco Malfoy i Dafne Greengrass. Znowu byli razem, bo Mionka zobaczyła jak się obściskują. Smok mówił jej wczoraj, że zerwali. Granger usiadła razem z Ginn przy stole Gryfindoru, a Blaise poszedł do stołu Slytherinu. Dziewczyny dyskutowały na różne tematy, lecz Hermiona, choć bardzo chciała nie powiedziała Ginn o tym co mówił jej Smok. Po zjedzonym śniadaniu poszła do lochów na Eliksiry. Chciała też pogadać z Malfoy'em o tym co zobaczyła."Chociaż nie, nie będę się wtrącać"Myślała Gryfonka. Przed salą zobaczyła kilku Gryfonów i Ślizgonów. Po chwili przyszedł profesor Snape i wpuścił uczniów do klasy. Granger ruszyła w stronę swojej ławki i rozłożyła książki, które były jej potrzebne do dokończenia eliksiru rozpaczy. Po kilku minutach wpadł Draco i usiadł obok niej, jak gdyby nigdy nic.
-Cześć-powiedział rozpakowując książki.
-Cześć-jęknęła Miona, po czym robiła notatki dotyczące robionego przez nich eliksiru.
-Co jest?-zapytał po kilku minutach Smok. Nie wiedział co się stało. Wczoraj normalnie rozmawiali a dzisiaj nic.
-Nic-rzuciła Hermiona i ruszyła w stronę półki ze składnikami i przyniosła korzeń imbiru, który po tym wrzuciła do kociołka.
-Aha, okej-powiedział Draco i resztę lekcji siedzieli w ciszy. Następna miała być Transmutacja, ale odwołali resztę zajęć, bo było pilne spotkanie nauczycieli dotyczące dziwnych zniknięć zwierząt z Zakazanego Lasu.
                                                           ♥♥♥
Zebranie dotyczyło masowych zniknięć z Zakazanego Lasu. Dumbledore powoli zaczął się tym interesować, więc postanowił to sprawdzić. Dzisiaj aurorzy mają przybyć do Hogwartu i razem z Albus'em iść do Zakazanego Lasu. Do gabinetu dyrektora szkoły wkroczyli wszyscy nauczyciele i zaczęła się dyskusja.
-To może być coś poważnego-mówiła Burbage. Ją też interesowały te zniknięcia.
-Niedługo nie będziemy mieć rogów dwurożca..-jęknął Snape. Wiele składników do eliksirów pochodziło z Zakazanego Lasu.
-Na razie nie informujmy o tym uczniów, tylko trzeba powiedzieć prefektom naczelnym żeby patrolowali też błonia.-oznajmił Albus. Nie chciał martwić reszty uczniów, bo wybuchła by panika w szkole i pewnie wielu uczniów musiałoby wrócić do domu. 
-Ale wtedy musieliby patrolować od godziny dwudziestej pierwszej do północy, zatem będą większość czasu spędzać na patrolach, to niedorzeczne!-krzyknęła McGonagall. Martwiła się o uczniów, nie chciała aby spóźniali się na lekcje lub byliby niewyspani i zupełnie nie kontaktowaliby na zajęciach.
-Masz rację Minerwo, w takim razie musimy założyć barierę ochronną na szkołę.-powiedział Dumbledore, po czym wstał i poszedł w stronę regału książek. Wyciągnął z niego pewną grubą książkę i otworzył ją na stronie dotyczącej Zakazanego Lasu.
-To niemożliwe..-jęknął Albus widząc co może zabijać zwierzęta.
-Co się dzieje, Dmbledorze?-zapytała McGonagall. Zdziwiła się widząc przestraszoną minę dyrektora.
-Musimy chronić uczniów-oznajmił Albus po czym pokazał ilustrację w książce nauczycielom. 

-Matko Boska!-krzyknęła Burbage. Potwór naprawdę był straszny i jeszcze grasował w Zakazanym Lesie.
Był ogromnym zagrożeniem dla uczniów, którzy jeszcze dobrze nie znają zaklęć obronnych. Walcząc z nim, potwór miał ogromną przewagę mając skrzydła. 
-Przecież one wyginęły..-powiedział Snape widząc rysunek w książce.
-No tak, ale kilka zostało zachowanych dla różnych badań naukowych.-oznajmił Albus zamykając książkę i odkładając ją na biurko.
-Oby był tylko jeden..-jęknął Flitwick. Wszystkie zwierzęta były w ogromnym niebezpieczeństwie, tak samo jak uczniowie. Instytut naukowy zachował kilka okazów i przechowywał je na wyspie niedaleko Wielkiej Brytanii. Była to wyspa Man. 
-Muszę napisać list do tego Instytutu Naukowego z pytaniem czy wszystkie okazy są na wyspie.-oznajmił Dumbledore.Spotkanie zakończyło się po kilku godzinach rozmawiania na temat groźnego potwora grasującego w Zakazanym Lesie. Ustalono, że przez kilka dni błonia będą patrolowane przez prefektów naczelnych.
                                                          ♥♥♥
Po wyjściu z lochów Mionka udała się razem z Ginn na błonia porozmawiać. Jej też odwołali lekcje, bo wszyscy nauczyciele byli na jakimś zebraniu. Poszły do ulubionego miejsca Hermiony, czyli nad jeziorko niedaleko Zakazanego Lasu. Usiadły na wielkim kamieniu i zaczęły rozmawiać.
-Ciekawe czemu odwołali lekcje-zainteresowała się Mionka. Wprawdzie nawet lubiła szkołę, ale czasem była zadowolona z tego, że nie ma zajęć.
-Nie mam pojęcia. A jak tam u ciebie?-zapytała Ginn. Ona była całkowicie zadowolona z tego że nie ma lekcji i nie zastanawiała się dlaczego.
-Dobrze. A u ciebie?-spytała Granger. Nie miała ochoty rozmawiać, mogłaby siedzieć tu sama i słuchać śpiewu ptaków.
-Nawet spoko-uśmiechnęła się Wiewiórka po czym dodała-To idziemy na tą imprezę w piątek?
-No możemy iść-oznajmiła Hermiona odwzajemniając uśmiech.
-To super, już nie mogę się doczekać!-krzyknęła Ruda klaszcząc w dłonie. Bardzo chciała iść na tą imprezę i się trochę zabawić.
-No tak.-powiedziała Miona. Nie miała ochoty iść na tę imprezę ale nie umiała odmawiać swojej przyjaciółce niczego.
-Dobra Mionka, ja muszę lecieć bo umówiłam się z Blaise'm przed Wielką Salą.-oznajmiła Ginn i już po chwili zniknęła Hermionie z oczu. Gryfonka została sama i myślała o Ronie, bo chciała się z nim pogodzić, ale nie wiedziała jak. W końcu postanowiła wrócić do zamku i wstała. Stanęła na kamieniu i patrzyła w wodę. Kilkanaście metrów od niej szedł Smok myśląc o balu powitalnym, miał się odbyć za tydzień w sobotę, a on nie wiedział jak ma powiedzieć Dafne, że nie idzie z nią na bal. Nie wiedział czy chce z nią być czy woli być singlem. Po chwili zobaczył Hermionę, która stoi na kamieniu i szybko zaczął biegnąć w jej stronę widząc, że ona się poślizgnęła i wpadła do wody przyśpieszył.  Był już niedaleko kamienia i postanowił za nią wskoczyć. Chwilę błądził w wodzie nie widząc gdzie ona może być. Później zobaczył jej długie włosy i popłynął w tym kierunku. Zanurkował, wyciągnął ją z wody i położył na ziemi. Widząc że Gryfonka nie oddycha zaczął nią potrząsać.
-Granger! Granger, obudź się!-krzyczał zdezorientowany Draco. Nie wiedział co ma zrobić więc postanowił wypróbować technikę "usta usta". Po chwili Gryfonka wypluła resztki wody i lekko otworzyła oczy ale od razu je zamknęła.
-Boże.. Granger co ty sobie myślałaś!-krzyczał Smok widząc, że Hermiona jest nieprzytomna. Wziął ją na ręce i postanowił zanieść do Skrzydła Szpitalnego. Oboje byli cali mokrzy. Draco wniósł Hermionę do sali, w której była pani Pomfrey i położył na łóżku.
________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się wam spodoba. Postanowiłam że opowiadanie będzie miało też wątek z potworem, ale to się później rozwinie. Trochę się z nim namęczyłam i myślę że to docenicie i będzie kilka komentarzy.
Pozdrawiam. /Avadaa.